O tym człowieku wiadomo tylko, iż mieszkał pod Paryżem i w 1861 roku, przyłożywszy sobie pistolet do czoła, pociągnął za spust. Trochę jednak chybił. Kość czołowa popękała, a jej fragmenty poprzesuwały się, odsłaniając fragment mózgu. Lekarz, który zajął się desperatem, dostrzegł pulsowanie wewnątrz jego czaszki. Wziął metalową szpatułkę i zaczął ją przykładać w różne miejsca. Pytał przy tym mężczyznę, czy coś czuje. Dokładna odpowiedź się nie zachowała… Nie mniej pacjent coś mówił. Nagle lekarz dotknął pewnego miejsca z tyłu płata czołowego, mężczyzna umilkł w pół słowa, jak by coś odebrało mu mowę. Kiedy doktor podniósł szpatułkę, badany odezwał się ponownie. Lekarz powtórzył tę czynność kilka razy… Poszkodowany zmarł kilka tygodni później. Przypadek ten jednak został opisany przez badacza Simona Auburtina, jako jeden z najlepszych dowodów na istnienie w mózgu specjalnego „ośrodka językowego”.
Wśród przysłuchujących się wykładowi Auburtina znajdował się 37- letni wówczas Paul Broca. Był sekretarzem biuletynu towarzystwa naukowców. Sam temat długo go nie interesował, aż do chwili gdy poznał Tana… Człowiek ten, od urodzenia cierpiał na epilepsję, a liczne napady padaczkowe mocno podkopały jego zdolność mówienia. Na dowolne pytanie potrafił odpowiedzieć tylko dwoma słowami: „tan- tan”. Stąd jego przydomek. Dziwnym jednak było, że jeśli jakaś sytuacja mocno wyprowadziła go z równowagi, Tan głośno przeklinał. Nie potrafił czynić tego wówczas, gdy zechciał, wyrywało mu się to tylko w chwilach wielkiego wzburzenia…
Broca zaczął od wywiad: „Pana nazwisko?”, „Tan- tan”. „Zajęcie?”, „Tan- tan”…. i tak w kółko. Mężczyzna na szczęście przez wiele lat nauczył się komunikować, gestykulując… Na podstawie wielu rozmów, Broca zorientował się, że Tan pomimo że nie mówi, wciąż rozumie język… Gdy jakiś czas potem Tan zmarł- Broca- któremu wciąż w uszach brzmiały słowa Auburtina o „ośrodku językowym”, otworzył czaszkę Tana. Cała lewa półkula mózgu wyglądała jakby ktoś z niej spuścił powietrze.. Mimo rozległych uszkodzeń, Broca dostrzegł kluczowy szczegół: ognisko zepsucia znajdowało się w tylnej części płata czołowego, dokładnie tam, gdzie lekarz przyciskał metalową szpatułkę. Stąd właśnie rozprzestrzeniło się uszkodzenie. Ponieważ zaś pierwotnym objawem choroby Tana była utrata zdolności mówienia, Broca uznał, że jest to lokalizacja ośrodka językowego. Nie był to dobry czas aby w środowisku medycznym temat się przyjął. Nie mniej w głowie Broca jeden trybik już na stałe obracał się wokół kwestii „afazja”. Pod tą nazwą utrata zdolności mówienia funkcjonuje do dziś.
Po 1861 roku lekarze ludzi z afazją zaczęli wysyłać do Broki, więc ten trzy lata później dysponował już wynikami sekcji 24 osób. Każda miała uszkodzony mózg w tym samym miejscu- tylnej części płata czołowego. Nie było istotne, co było powodem uszkodzenia. Liczyło się tylko miejsce.
W 1876 roku nastąpił drugi przełom mający jeszcze większe znaczenie dla zrozumienia, jak mózg posługuje się językiem mówionym. Student medycyny z Niemiec, Karl Wernicke, odkrył nowy rodzaj afazji. Mianowicie zwrócił on uwagę, iż ubytki neuronów niedaleko tylnej części płata skroniowego- w dość odległym miejscu od ośrodka Broki- powodują, że ludzie tracili zdolność rozumienia języka. Podczas gdy cierpiący na afazję spowodowaną uszkodzeniem ośrodka Broki rozumieli język, ale nie byli w stanie mówić, pacjenci Wernickiego mogli konstruować zdania bardzo długie, ale kompletnie bezsensowne. Cierpiący na afazję typu Broki są często sfrustrowani swym schorzeniem, ci zaś z afazją Wernickiego zanadto się nim nie przejmują. Ogólnie rzecz ujmując: uszkodzenie ośrodka Broki niszczy zdolność mowy, ośrodka Wernickiego zaś- jej rozumienie.
Funkcjonalnie wygląda to tak, iż ośrodek Broki pomaga nam artykułować i formułować słowa. Więc gdy coś w tym rejonie zaczyna szwankować, zdania stają się coraz bardziej przypadkowe, a mówiący coraz częściej robi pauzy. Co więcej, ten sam ośrodek pomaga zachować właściwą składnię. Osoby z jego uszkodzeniami przestają więc mówić poprawnie także pod tym względem, znikają spójniki, a wypowiadane zdanie może brzmieć mniej więcej tak: „kot- drapać- kanapa”…
Ośrodek Wernickiego dla odmiany łączy w naszym mózgu słowa z ich znaczeniem. Jak te ośrodki ze sobą współpracują? Kiedy usłyszysz słowo „kot”, najpierw ucho wychwytuje dźwięk i wysyła go do kory słuchowej. Tam wydobywane są z pamięci odpowiednie skojarzenia i zaczynamy rozglądać się za puszystym zwierzątkiem i kojarzyć go z miauczeniem. W ten sposób zostaje określony dźwięk z przypisanym mu znaczeniem. Jeśli w tym momencie zechcesz powiedzieć na głos „kot”, ośrodek Wernickiego dopasuje pojęcie kota do dźwiękowej reprezentacji tego słowa zapisanej w mózgu, a następnie wyśle informację do ośrodka Broki, który z kolei pobudzi odpowiedni fragment kory ruchowej, kontrolujący ruchy języka i ust i wypowiesz słowo „kot”… Jeśli ośrodek Wernickiego straci zdolność przypisywania słów do właściwych znaczeń, zamiast „kot”, Twoje usta mogą wypowiedzieć np. „pies”, bądź „sroka”. Jeśli zawiedzie ośrodek Broki, zaczynamy co najwyżej bełkotać.
Wernicki oprócz zlokalizowania owego ośrodka, dowiódł jeszcze jednej kwestii: W NASZYCH MÓZGACH NIE MA POJEDYNCZEGO „OŚRODKA JĘZYKOWEGO”. Mówienie i rozumienie tego, co mówimy, odbywa się dzięki współpracy kilku ośrodków w mózgu. Jak zostało już powiedziane, zdarzają się ludzie, którzy wybiórczo tracą zdolność mówienia, choć rozumieją język. Są tacy, którzy sporo mówią, ale nie rozumieją tak naprawdę co…
Oczywiście, gdy uszkodzeniu ulegną inne ośrodki językowe lub gdy przerwane zostaną łączące je kable z substancji białej, zdolność do posługiwania się językiem może zostać zaburzona w inny, wybiórczy sposób. Niektórzy pacjenci po udarze pamiętają tylko czasowniki, albo tylko rzeczowniki. Ludzie mówiący płynnie w dwóch językach, pamiętają tylko jeden z nich (język ojczysty i ten wyuczony korzystają z innych obwodów neuronalnych). Braki językowe mogą nawet wpływać na umiejętności matematyczne. W płacie ciemieniowym bowiem znajduje się „obwód numeryczny”, a pewne rzeczy zapamiętujemy lingwistycznie. Wielu pacjentów z trudem wypowiadających trzy wyrazy, nadal potrafi śpiewać. W jakiś sposób rytm i melodia umieją obejść uszkodzone obwody… To są przykłady, dowody na to, iż nie istnieje centralny magazyn w którym przechowujemy słowa.
Chyba najdziwniejszym przypadkiem rozłączenia ośrodków językowych jest choroba zwana aleksją- utrata zdolności czytania…. o tym jednak kiedy indziej….
Sam Kean „Dziwne przypadki ludzkiego mózgu”
Norman Doldge „Mózg zmienia się sam”