Rozgwiazdy…

brzeg morza, rozgwiazdy, neurorehabilitacjaPewien człowiek o zachodzie słońca wybrał się jak zwykle na spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się, że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał to do wody.
Gdy zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny i powiedział:


rozgwiazdy, ratunek, neurorehabilitacja– Dobry wieczór, Amigo. Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz.
– Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
– Rozumiem… – odparł. – Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich… Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę – tłumaczył – że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?

Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
– Dla tej ma to znaczenie!
Moja Babcia mawiała: „Może swoją pomocą świata nie zbawisz, ale może ona być dla kogoś całym światem….”
Warto się więc starać, nawet gdybyśmy mieli pomóc tylko nielicznym…

cały świat rozgwiazdy, neurorehabilitacja